Wczoraj dzień pełen wrażeń. Cała niedziela na dworze razem z dziadkiem. Od rana wyprawa na wieś, potem Dzień Dziecka w Parowozowni. Aż tu nagle zaczął padać deszcz, co nie zraziło małego podróżnika i dzielnie walczył o ogień mimo pluchy. A w domu pachnące truskawki czekały aby je szybko zjeść. W poszukiwaniu smacznego przepisu trafiłam tu czyli do Moich Wypieków, fantastycznego bloga Doroty, na którym znalazłam ciekawą inspirację na słodkie bułeczki. Ponieważ dla Antoshki potrzebuje przepis na wypiek bez mleka przerobiłam drożdżówki na naszą modłę. Dodatkowo zrobiłam je w wersji razowej i nieco większe, tak że świetnie nadają się na śniadanie, tym bardziej że nie są bardzo słodkie.
1 1/4 szklanka mąki pszennej jasnej (u mnie typ 650)
1 szklanka mąki razowej drobno mielonej lub chlebowej
1/2 szklanki soku pomarańczowego
3 czubate łyżki brązowego cukru
1 mała łyżeczka cynamonu
1 jajko
1 żółtko
1/4 łyżeczki soli
5 stołowych łyżek dobrego oleju
15 g świeżych drożdży
4 łyżeczki bułki tartej
400 g truskawek
50 g płatków migdała
1 jajko roztrzepane, do posmarowania bułeczek
Wyjmujemy jajka z lodówki aby nie były zupełnie zimne. Do soku pomarańczowego dolewamy wrzątku tak aby otrzymać 3/4 szklanki płynu. Dorzucamy drożdże, 1/4 szklanki mąki, 1 łyżkę cukru i zostawiamy zaczyn w ciepłym miejscu na 15 min. Zaczyn wlewamy do dużej miski, dodajemy jajko i żółtko, olej oraz cukier, cynamon i sól - mieszamy, a następnie dodajemy wymieszane i przesiane mąki i wyrabiamy ciasto. Zostawiamy w ciepłym miejscu aż ciasto podwoi swoją objętość. Kulę dzielimy na 8 części. Wyrabiamy kulki i rozkładamy na blaszce, odstawiamy w ciepłe miejsce, czekamy aż kule podwoją swą objętość. Następnie dnem szklanki wyciskamy na środku dołki. Dociskamy mocno aż do samego dna. Smarujemy brzegi bułeczek rozrobionym jajkiem. Wsypujemy do każdej dziurki pół łyżeczki bułki tartej i wkładamy truskawki. Na koniec posypujemy płatkami migdałów. Pieczemy ok 20 min w temperaturze 190 stopni Celcjusza.
Smacznego Małym Smykom!
Pyszne! Porywam jedną!
OdpowiedzUsuńWyrabiam i wyrabiam a ciasto się klei do ręki. Czy tak powinno być? Odstawiłam na razie do wyrośnięcia, zobaczymy co będzie
OdpowiedzUsuńCiasto powinno odchodzić od ręki, może się delikatnie kleić, ale nie za bardzo. To jest w dużej mierze kwesta mąki. Może być tak, że twoja razowa mąka potrzebuje troszkę czasu aby się zaciągnąć płyn. Jeśli cisto będzie się lepić po wyrośnięciu, możesz nasmarować dłonie delikatnie oliwą i wyrobić kulki, tak jest to dalej w przepisie. Luźniejsze ciasto sprawi że mogą wyrosnąć większe.
OdpowiedzUsuńWyszły pyszne. Niedługo powtórzę w wersji z jagodami. Dzięki :-)
OdpowiedzUsuń